1.   Żywienie optymalne należy rozpocząć od razu w pełnym zakresie, bez
żadnego okresu przejściowego.
Przestawienie się na zupełnie odmienny sposób żywienia od dotychczasowego,
do którego organizm został przyzwyczajony przez lata, a nawet dziesiątki lat,
jest pewnego rodzaju szokiem dla organizmu. Musi on, w początkowym okresie,
przebudować całkowicie swój metabolizm. Zlikwidować i wydalić te "maszyny
i urządzenia", które służyły mu dotychczas do rozkładania węglowodanów,
a zbudować, niemal od nowa takie, które będą odpowiednie do zupełnie innego
sposobu przemiany materii. Przecież to jasne. Inaczej zbudowany jest piec, w
którym pali się węglem, a inaczej rakieta - napędzana wodorem. Porównanie
wcale nie jest tak odległe. Zasada jest ta sama.
Taka praca wymaga dużej ilości energii i pewnego czasu, toteż w pierwszym
okresie diety optymalnej starajmy się odciążyć organizm od dodatkowych
obciążeń energetycznych: stresów, przeziębień, gwałtownych wysiłków, zmian
klimatycznych itp. Jak długo okres ten trwa? To zależy od wieku, stanu
zdrowia i warunków życia człowieka. U młodych przebiega szybciej, trwa od
paru dni, do dwóch tygodni, bo wszystkie mechanizmy organizmu młodego
działają szybciej i sprawniej. U osób starszych trwa do trzech miesięcy,
a u ludzi starych, a ponadto otyłych i schorowanych, może trwać nawet
do pół roku.
  2.   Należy jeść wtedy, gdy się chce jeść i zjadać tyle, by nie czuć
potrzeby dalszego jedzenia.W początkowym okresie mechanizmy rządzące
uczuciem głodu mogą być zawodne. W diecie optymalnej je się objętościowo
mało, znacznie mniej, niż zjadało się dotychczas. Ponieważ je się produkty
wartościowe, znacznie mniej ich wystarcza, by w pełni pokryć potrzeby
organizmu. Dotychczasowe jedzenie mogło spowodować rozciągnięcie żołądka
i jelit. Ludzie żywiący się głównie węglowodanami mają zazwyczaj rozdęty
brzuch, zwłaszcza ludzie otyli. Dlatego w pierwszym okresie po zjedzeniu
posiłku optymalnego (np. zgodnego z jadłospisem) nie czują się oni w pełni
syci. Chętnie zjedliby nawet drugie tyle, gdyż żołądek domaga się
wypełnienia całej jego objętości. Balonik wprowadzony do żołądka i
nadmuchany znosi uczucie głodu, mimo że człowiek nic nie zjadł.
Ale spróbujmy ograniczyć posiłek do tej ilości, jaką w jadłospisie podano,
i odczekać pół godziny, a uczucie głodu szybko minie. Jeśli będzie się to
powtarzało 3 razy dziennie, żołądek będzie stopniowo wracał do swej
normalnej, prawidłowej wielkości, brzuch zmniejszy się, a posiłki optymalne
nie tylko staną się wystarczające, ale z czasem mogą okazać się nawet za
duże. I przestanie się nam chcieć jeść między posiłkami.
Na początku diety trzeba świadomie zaprzestać pojadania między posiłkami.
Niektóre osoby ciągle coś żują, ciągle wkładają jakiś kęs do ust. I wcale
nie jest to podyktowane fizjologicznym głodem, ale stanowi pewien odruch
nabyty w ciągu lat, albo jest reakcją na stres - zdenerwowanie,
zniecierpliwienie itp. Trzeba z tym skończyć. Żołądek po posiłku musi pokarm
strawić, przesunąć go do dwunastnicy i odpocząć po tej pracy. Przy
nieustannym "dorzucaniu" czegoś do żołądka on sam i dalsze odcinki przewodu
pokarmowego nigdy nie zaznają spokoju, co wyczerpuje je i prowadzi do
niestrawności i różnych schorzeń przewodu pokarmowego.
  3.  Białko jako materiał do budowy i przebudowy ciała powinno mieć
możliwie wysoką wartość biologiczną, powinno to być białko zwierzęce,
a nie roślinne. Nie należy spożywać za dużo białka. W wielu produktach jest
go dużo (patrz tabele 1 i 2). Ryby, drób, chude mięso, a także żelatyna,
chudy biały ser - to prawie samo białko. Więcej białka potrzebują niemowlęta
i dzieci.
Człowiek dorosły potrzebuje go bardzo niewiele, 30-50 gramów na dobę.
W chorobach, przy których występują widoczne niedobory białka, można
początkowo zwiększyć jego spożycie do 100-130 gramów na dobę.
Białko białku nierówne. Im lepsze białko (to z żółtek, wątróbki, czy nerek),
tym trzeba go mniej.
  4.  Dieta optymalna - to dieta wysokotłuszczowa. Tłuszcz jest
najważniejszym  składnikiem naszego pożywienia. I jemy go najwięcej.
Tłuszczu zjeść nie można za dużo, a jeśli będziemy go spożywali dużo,
szybko nasyca on organizm i zmniejsza się obawa, że zjemy za dużo białka
lub węglowodanów. Najwyższą wartość biologiczną mają tłuszcze zawarte
w żółtku i szpiku kostnym. Bardzo dobre są: masło, tłusta śmietana, słonina,
podgardle i boczek. Dobry jest też smalec wieprzowy, smalec gęsi i łój
wołowy.
Najbardziej wartościowe tłuszcze zawiera żółtko. Przecież w żółtku znajduje
się kompletny materiał potrzebny do zbudowania całego pisklęcia, wszystkich
jego tkanek oraz cała energia potrzebna do rozwoju od zarodka do kurczęcia.
Są więc wszystkie "maszyny i urządzenia" potrzebne do budowy całego żywego
organizmu. Dlatego wartość tłuszczu z żółtek może być nawet 4 razy większa
od wartości innych tłuszczów uważanych za bardzo dobre.
Nie jest prawdą, że tłuszcze szkodzą na wątrobę. Najlepsze są te tłuszcze,
które najbardziej "szkodzą na wątrobę" przy dotychczasowym modelu żywienia.
Przy żywieniu optymalnym szkodzić nie będą, gdyż są zjadane bez węglowodanów
lub z bardzo niewielką ich ilością.  Przy tradycyjnym
modelu żywienia na wątrobę szkodzą nie zjadane tłuszcze, lecz zjadane
wraz z nimi węglowodany, które wątroba musi przerabiać na trójglicerydy i
cholesterol.
Tłuszcze nasycone o długich łańcuchach (powyżej 10 węgli) są kierowane
bezposrednio do krwi drogą naczyń chłonnych, bo tylko one nadają się wprost
dla ludzkich tkanek i nie muszą być "uzdatniane" w wątrobie, jak to musi być
robione z tluszczami o krótszych łańcuchach, białkami, węglowodanami,
alkoholem, kwasami organicznymi i różnymi substancjami toksycznymi, którymi
przeważnie są wszelkie lekarstwa. Spożywanie tych tłuszczów zwalnia więc
wątrobę z uciążliwej pracy, a więc nie tylko nie szkodzi jej, ale nawet
pozwala wracać do zdrowia, jeśli wątroba jest chora.
5.  Węglowodany staramy się zjadać w postaci skrobi, tj. w ziemniakach
i warzywach. Niektórzy tak stają się przekonani o szkodliwości węglowodanów,
że zaprzestają je jeść w ogóle. I to jest błąd. 50 gramów węglowodanów na
dobę jeść trzeba. Jeśli organizm ich nie dostanie, musi je wytworzyć sam,
głównie z białka. Zmuszamy go więc do niepotrzebnej dodatkowej pracy.
Trzeba pamiętać, że owoce i warzywa zawierają bardzo mało węglowodanów.
Tabela 10 informuje, ile trzeba zjeść niektórych produktów wagowo, by
łącznie z nimi wnieść do organizmu 50 gramów węglowodanów.
Są to czasem ogromne ilości, idące w kilogramy.
Jeżeli w diecie optymalnej nie zaleca się zjadania dużych ilości takich
produktów, jak np. ogórki, pomidory, cytryny, czy szpinak, to nie dlatego,
że wnoszą one do organizmu dużo węglowodanów, ale dlatego, że w ich skład
wchodzą głównie woda i błonnik. Woda jest tysiące razy tańsza i zdrowsza w
swej czystej postaci, a błonnika człowiek nie trawi. Trawią go tylko
zwierzęta przeżuwające, ale one mają specjalnie zbudowany żołądek, który to
umożliwia. Po co więc obciążać przewód pokarmowy składnikiem niestrawnym?
Wiedząc o tym, nie należy kupować drogich owoców i nowalijek, bo jest to po
prostu marnowanie pieniędzy, za które lepiej kupić produkty wartościowe.
W diecie optymalnej dopuszcza się pewne ilości cukrów prostych, np. w lodach
i kremach, ale tylko własnej produkcji, opartych na żółtkach i śmietanie,
gdyż tłuszcz spożyty razem z nimi znacznie zwalnia proces wchłaniania tych
cukrów do krwi. Ale zawsze trzeba zachować właściwą proporcję w stosunku
do białka i tłuszczu.
  6.  Pić należy tyle, na ile mamy ochotę i wtedy, kiedy mamy ochotę.
Napoje nie powinny zawierać węglowodanów, a więc nie powinny być słodkie.
Najlepszym napojem jest czysta woda. Jednak nie pić też na siłę. Nie jest
prawdą, że trzeba "płukać" organizm od wewnątrz.
  7.  Nie trzeba liczyć spożytych kalorii, natomiast należy liczyć kalorie
przy kupowaniu żywności. W produktach żywnościowych należy kupować głównie
tłuszcz i białko, i to możliwie tanio. Nie wolno oszczędzać na jedzeniu,
o wcale nie znaczy, że trzeba kupować produkty najdroższe.
Często właśnie te tańsze i tradycyjnie pogardzane są lepsze niż droższe
(patrz tabela 9). Starajmy się przyrządzać potrawy proste, oszczędzając czas
i energię. Przygotowywane pokarmy powinny być maksymalnie "strawione"
poza organizmem, w procesie obróbki kulinarnej i podane w możliwie małej
objętości, w myśl zasady znanej już Pliniuszowi, rzymskiemu myślicielowi,
że "korzystniej jest w jakikolwiek bądź sposób zmniejszyć to, co by żołądek
obciążało".
  8.  Życie bez ruchu nie jest życiem. Starajmy się ruszać w każdym wieku,
dostosowując rodzaj i wielkość wysiłku do możliwości naszego organizmu.
U ludzi młodych i zdrowych największe korzyści przynosi intensywny wysiłek
trzy razy w tygodniu po godzinie, np. biegi, marsze, pływanie, rower itp.
Należy pamiętać, że ćwiczone mięśnie, kiedy znajdą się w spoczynku,
wytwarzają związki wysokoenergetyczne, przeznaczając je na potrzeby mózgu,
serca i innych ważnych tkanek.
  9.  Nie należy robić większych odstępstw od diety ani łamać jej zasad
okresowo. I tak np. przy wyjeździe lub na wczasach trzeba zjadać to, co
otrzymujemy w postaci produktów "jadalnych" dla nas, a resztę dokupić.
W przypadkach drastycznych żywić się na własną rękę. Na przyjęciach,
w kawiarni, w gościach wybierać też produkty przydatne w naszej diecie,
a niewłaściwe dyskretnie pomijać. Starajmy się raczej, by nasza "odmienność"
dietetyczna była niezauważona, bo musimy się liczyć, że wywołamy sensację,
nie zawsze przyjemną dla nas.
  10.  Nie wolno głodzić się, ani pościć. Jeżeli człowiek ma ochotę na
jedzenie, to znaczy, że jego organizm jedzenia potrzebuje. Tak dzieje się
u wszystkich zdrowych gatunków w warunkach naturalnych. Zwierzę może
ograniczać pożywienie lub okresowo nie jeść, ale czyni to tylko wówczas,
gdy na jedzenie nie ma ochoty, np. z powodu choroby lub stresu.
Jeżeli człowiek jest głodny i nie je, to zawsze płaci za to wysoką cenę.
Cena jest tym wyższa, im post lub głodówka trwa dłużej. Jest to nie tylko
cena osłabienia zdrowia i odporności, ale gorzej pracuje wtedy mózg,
słabną uczucia, źle ocenia się otaczającą rzeczywistość, traci się energię
życiową, łatwo popada się w uzależnienie od ludzi i nałogów, krótko mówiąc
- człowiek staje się głupszy, prymitywnieje umysłowo.
"Człowiek, który byle co je, byle co mówi" - powiada nie bez racji śląskie
porzekadło. Człowiek, który głodzi się i pości, działa samobójczo, bo
głodzenie człowieka jest formą jego zabijania. Dlatego tak nieludzkie są
wszelkie nakazy postu i narzucone w imię różnych nierozsądnych idei sztuczne
ograniczenia żywieniowe.
Kapłani wszystkich prawie religii stwarzali sobie monopol na jedzenie dające
zdrowie i sprawniejszy umysł. Tak było w judaizmie, islamie, katolicyzmie.
Każdy Izraelita, który nie był kapłanem, a zjadał podroby i tłuszcz, nawet
jeśli zabił swoje własne zwierzę, był zawsze karany śmiercią. Kościół
katolicki był bardziej "miłosierny" i dawał czas grzesznikowi na poprawę.
"Kto w dni zakazane spożywa mięso - straci zęby; nie poprawiony - straci
życie" - pisał ksiądz, Stanisław Staszic, o metodach postępowania z wiernymi
nie przestrzegającymi postów nakazanych przez Kościół.
Praktyki takie przeszły do historii, choć i dzisiaj wielu ludzi pości i z
przyczyn religijnych, i innych. Często nie zdają sobie sprawy z tego, jaką
krzywdę wyrządzją sobie sami. Wystarczy, że stosują głoszone przez różnych
"nawiedzonych" sposoby żywienia pozbawione najważniejszych dla organizmu
ludzkiego produktów pochodzenia zwierzęcego, a więc tłuszczu i bialka
zwierzęcego.

                                                 *   *   *

Po podjęciu diety optymalnej mogą wystąpić pewne objawy, o których należy
wiedzieć, by niepotrzebnie nie niepokoić się, a tym bardziej nie uznać, że
dieta jest szkodliwa i nie zrezygnować z niej. Objawy te nie są regułą,
wręcz przeciwnie, są raczej wyjątkiem, dotyczą niespełna 10% osób
podejmujących takie żywienie, ale a nuż Ty, Czytelniku, znajdziesz się w tej
grupie. Warto więc wiedzieć, że:

1 -  Przy dłuższym żywieniu optymalnym człowiek nigdy nie odczuwa silnego
głodu i nigdy nie bywa bardzo spragniony, jak bywają ludzie żywiący się
tradycyjnie. Dobrze i w pełni odżywiony organizm ma bowiem bogate rezerwy
(zapasy) składników odżywczych i uruchamia je w razie potrzeby, a dzięki
odpowiednim procesom metabolicznym potrafi sam zaopatrzyć organizm wodę,
jeśli jej potrzebuje. Piszę o tym, bo zdarza się , że osoby - czasem z
potężną nadwagą - skarżą się, że "zupełnie straciły apetyt". Nie, nie
straciły apetytu, tylko straciły dotychczasową nadmierną żarłoczność, która
jest przyczyną ich otyłości i większości chorób.
2 -  Niedostatek węglowodanów w diecie objawia się wzmożoną chęcią
jedzenia  czegoś słodkiego. Czasem występują skurcze w nogach, zwłaszcza
w nocy. Wystarczy wtedy uwzględnić w posiłku trochę więcej produktów
węglowodanowych (patrz tabele 6 i 7).
3 -  Przy niedostatku związków fosforowych dla mózgu i serca organizm
wytwarza dla tych narządów tzw. ciała ketonowe, które są lepszym "paliwem"
od kwasów tłuszczowych. Dzieje się tak przy głodówce, często w cukrzycy.
Ciała ketonowe pojawiają się po szóstym dniu głodówki i utrzymują się różnie
długo.  W cukrzycy mogą pojawiać się okresowo, ponieważ w cukrzycy
gospodarka energetyczna jest szczególnie upośledzona, co zmusza organizm do
wytwarzania ciał ketonowych, jako "paliw" niejako zastępczych. Nie są one
jednak objawem chorobowym. Powstają w wątrobie.
Ciała ketonowe występują też czasem u ludzi w pierwszym okresie po przejściu
na dietę bogatotłuszczową. Ale w tym przypadku - według współczesnej wiedzy
biochemicznej - nie mają one żadnego znaczenia patologicznego. Żywienie
optymalne jest żywieniem bogatotłuszczowym. Często podejmują je ludzie,
którzy przedtem tłuszczów prawie w ogóle nie jedli. Przy radykalnej zmianie
metabolizmu, którą wymusza radykalna zmiana diety, organizm musi zużyć dużo
białka i energii na to, by we wszystkich komórkach zainstalować nowe "ciągi
technologiczne"do spalania tłuszczów, a usunąć, przetworzyć na węglowodany
i spalić enzymy zbędne, a takimi stają się enzymy potrzebne uprzednio do
spalania węglowodanów.
Ciała ketonowe są wydalane z moczem, gdyż możliwości ich spalania przez mózg
i serce sa ograniczone. Poziom ciał ketonowych w moczu oznaczany jest
krzyżykami: od jednego krzyżyka przy małym ich wydalaniu do czterech przy
dużym. Wydalanie ciał ketonowych z moczem szybko likwiduje niewielkie
zwiększenie spożycia węglowodanów. Nie należy więc calkowicie wykluczać
węglowodanów z diety, jak to się czasem zdarza. Około 50 gram węglowodanów
na dobę (ściślej - 0,8g na kilogram wagi ciała) jest potrzebne organizmowi i
na ogół wystarcza, aby ciała ketonowe nie były z moczem wydalane.
Przy dalszym stosowaniu żywienia optymalnego, tj. po 10-14 dniach u osób
młodszych i po 3-8 tygodniach u starszych, ciała ketonowe we krwi i moczu
już się nie pojawiają, dlatego że organizm potrafi już dostarczać dobrą
energię do mózgu i serca oraz innych ważnych tkanek. Ciała ketonowe
przestają być potrzebne, więc wątroba zaprzestaje ich wytwarzania.
4 -  W pierwszym okresie diety optymalnej mogą wystąpić zaparcia,
choć nie jest to regułą. Wystarczy wtedy napić się lekkiego naparu z ziół
przeczyszczających (np. z kruszyny), biorąc pół łyżeczki na szklankę wody,
albo zjeść 2 lub 3 śliwki suszone. Nie stosować żadnych ostrych środków
przeczyszczających, bo zaparcia z czasem miną. Znam i takie przypadki, że u
ludzi cierpiących od lat na zaparcia po przejściu na dietę optymalną
dolegliwości te ustąpiły natychmiast.
5 -  Niezbyt przyjemnym objawem, ktoy może wystąpić w pierwszym okresie,
jest pojawienie się cuchnącego oddechu. Pojawia się on najczęściej u ludzi,
którzy po przejściu na dietę szybko chudną i u tych, którzy pracują lub
mieszkają w zatrutym środowisku. Dzieje się tak dlatego, że trucizny
rozpuszczalne w tłuszczach i w nich zablokowane zostają sukcesywnie
wydalane i one powodują nieprzyjemny zapach. Po pewnym czasie minie to.
Jeśli nieprzyjemny zapach z ust występował przed podjęciem diety i był
spowodowany gniciem treści pokarmowych w jelitach połączonym z oddawaniem
cuchnących wiatrów), to objawy te po podjęciu diety ustępują. Nie ma gnicia
w jelitach, bo nie ma co gnić, a więc i objawów takich nie ma.
6 -  W pierwszych paru dniach diety mogą wystąpić pewne dolegliwości ze
strony przewodu pokarmowego, tzn. bóle. Bez żadnego leczenia powinny
ustąpić po 1-2 dniach. Jeśli nie ustąpią, trzeba szukać innej przyczyny.
Może nią być zarobaczenie. Trzeba zrobić badania w tym kierunku.
Najczęściej przyczyną są lamblie lub glisty. Trzeba podjąć odpowiednią
kurację i wytruć je.
7 -  U osób chorych na kamienie żółciowe mogą pojawić się bóle w okolicach
wątroby. Dieta powoduje powolne rozpuszczanie się kamieni żółciowych, które,
gdy się zmniejszą, mogą zablokować przewody żółciowe i spowodować bóle
wątroby czy trzustki. Należy wtedy zjadać mniejsze porcje pożywienia, a
częściej - nie będzie wtedy silnych bodźców wymuszających skurcze woreczka
żółciowego. Takie objawy mogą się powtarzać do czasu wydalenia kamieni z
woreczka, co jest równoznaczne z wyleczeniem kamicy.
Gdy zmniejszony kamień trafi do przewodu żółciowego, może spowodować atak
bólów. Nie należy wtedy wpadać w panikę, lecz przyjąć leki rozkurczowe i
przeciwbólowe i położyć się do łóżka. Przewód żółciowy się rozluźni, kamień
przedostanie się do dwunastnicy i zostanie wydalony.
Oprócz bólu pierwszymi objawami zatkania dróg żółciowych przez kamień jest
ciemny mocz i jasny stolec.
Na wiele tysięcy osób leczonych przeze mnie wystąpił tylko jeden znany mi
przypadek, że kamień z przewodu żółciowego musiał być usunięty
chirurgicznie.
8 -  Szybka i nagła poprawa odżywiania mózgu, jaka pojawia się na skutek
żywienia optymalnego, może spowodować znaczny i nagły spadek ciśnienia
tętniczego, do którego organizm nie jest jeszcze przystosowany. Może wówczas
wystąpić osłabienie i zawroty głowy. Jest to stan przejściowy. Zapobiegawczo
można wtedy wypić kawę czy kieliszek koniaku. Nie zmieniać szybko pozycji z
leżacej na siedzącą lub stojącą, by nie powodować szybkiego odpływu krwi z
mózgu. Dolegliwości te ustępują samoistnie dość szybko.
9 -  U osób żywiących się optymalnie bardzo zmniejsza się wrażliwość na ból.
Np. użądlenie pszczoły powoduje tylko niewielki odczyn, podobnie oparzenie
pokrzywą, czy wrzątkiem. Jeżeli zauważymy u siebie takie objawy, bądźmy
tego świadomi.
10 -  Na diecie optymalnej człowiek nie potrzebuje soli. Ludzie żywiący się
tak od lat w ogóle nie solą potraw - nie dlatego, że tak trzeba, ale
dlatego, że potrawy nawet lekko słone odczuwają jako przesolone. Trzeba więc
zawsze solić tylko do smaku. Starać się nie solić potraw, które najmniej
smakowo tego wymagają, np. sałatek, surówek itp., zwłaszcza gdy w ich skład
wchodzą produkty solone, np. żółty ser, rybki z puszki, marynaty, ogórki
kiszone itd.
Na koniec - nie wolno zapominać, że każdy człowiek jest inny i inny jest
jego organizm. Po przejściu na żywienie optymalne trzeba obserwować swój
organizm i w razie potrzeby przychodzić mu z pomocą, mając cały czas
świadomość, że pewne objawy niekorzystne - jeśli w ogóle się pojawią -
spowodowane są nie dietą jako taką, ale błędami, które na początku możemy
popełniać lub dotychczasowym stanem naszego zdrowia. Nie ma takiego
człowieka, któremu prawidłowo i długotrwale stosowana dieta optymalna
zaszkodziłaby.
Ja przynajmniej o takim nie słyszałem.       Koniec cytatu.*
-------------------------------------------------------------
źródło: "Książka kucharska" - Jan Kwaśniewski
Wyd. "WGP" www.wgp.com.pl